Witam! dzisiaj druga część mojej opowieści. Zapraszam do czytania. ROZDZIAŁ 2
Po ostatniej
dość spokojnej nocy byłam pełna energii i chęci do życia. Cały dzień pracowałam
tak, jakby się nic nie wydarzyło. Lecz moja sielanka nie trwała długo. Wreszcie
nastał zimny piątkowy wieczór, niebo było ciemno granatowe a na nim świecił
księżyc i mnóstwo złotych gwiazd. Usiadłam na łóżku i wzięłam w moje małe
drobne rączki moją ulubioną ostatnimi czasy książkę ,,Potwory nocą”. Zaczęłam
ją czytać lecz krwisto czerwone światło które rozpromieniało mój pokój było tak
mocne, że podniosłam głowę i zobaczyłam na zasłonie obraz człowieka. To był
znowu on… wilkor. Tym razem rozbił szybę i impetem wpadł do pokoju a ja mając chwilkę czasu
szybko poleciałam po moją fioletową bluzę z gwizdkiem od Dawa. Ledwo ją
złapałam, wyciągnęłam gwizdek i gwizdnęłam dwa razy zwracając tym samym na
siebie uwagę wilkora. Ten skoczył i powalił mnie na ziemię po czym zaczął mnie
obwąchiwać. Swoimi przekrwionymi ślepiami patrzy się na mnie tak jakbym
stanowiła dla niego niezły kąsek. Na moim brunatnym zegarku wybiła godzina
22.00 a on porwał mnie za sobą. Byłam przerażona i ze strachu zemdlałam. Dave
usłyszał moje gwizdnięcia i przyleciał do mojego domu…lecz mnie tam już
niebyło. Obudziłam się oszołomiona na zupełnie innej planecie otoczona przez
krwiożercze wilkołaki. Za nimi paliły się pochodnie co symbolizowało że chcą
mojej krwi do zaspokojenia swojego pragnienia. Ja tylko mogłam się modlić żeby
jak najszybciej zjawił się Dave i zabrał mnie z tej uczty której to ja byłam
głównym daniem. W końcu z prawej strony wyszedł dowódca wilkołaków, cały we
krwi a jego spojrzenie powaliłoby każdego:
-Co to za apetyczna duszyczka i kto ją tu przyniósł?-zapytał z nieodpartą
ochotą na mnie.
Mike skoczył między mnie a króla i rzekł:
-Ja, lecz ona jest moja…
-Bardzo dobrze młody ale skoro ją tu przyniosłeś to już ona nie należy do ciebie
hahaha-opowiedział z ironicznym uśmiechem
A on odwrócił się i popatrzył mi w oczy a ja cicho powtarzałam
-Mike, Mike, Mike to ja Giny, czemu mnie nie pamiętasz?!.
Jego źrenice
po tych słowach zaczęły się rozszerzać a jego krwiożercze żeby się chować. Bez
żadnego zastanowienia porwał mnie z tego miejsca i zabrał na polanę pełną
krokusów.
-Przepraszam że cię tak napadam i straszę ale ja nie potrafię bez ciebie żyć. Przychodzę
do ciebie pod postacią wilkołaka bo inaczej nie umiem lecz za każdym razem jest
to samo…Zmieniam się w potwora
żądającego krwi i zemsty.
A ja na te
słowa spuściłam głowę i po chwili namysłu pocałowałam go w jego różowy
policzek… a on speszony nic nie powiedział tylko zrobił się jeszcze bardziej
różowy
-Przepraszam że tak zrobiłam ale urzekły mnie twoje słowa.
Jednak ta
sielanka nie trwała długo bo do akcji wkroczył Dave. Ubrany w niebieską
pelerynę i czarne spodnie. Gdy zobaczył mnie razem z min o mało co nie wybuchł
z zazdrości o mnie. Podszedł i od pchnął go a mnie wziął za ramię i zawlókł
mimo mojej woli na latający skuter i zabrał do siebie.
Dotarliśmy do jego domu a ja od razu zrobiłam mu awanturę
- Jak mogłeś przecież widziałeś że mi się nic złego nie stało!
-Przestań- powiedział obracając się tyłem do mnie i szedł w stronę drzwi
- Co? Dlaczego? Wcale nie musiałeś tego robić było mi tam dobrze!
-Powiedziałem ci przestań!
W jednej chwili ręce Dava pokryły się skrzydłami, jego zęby i pazury zaczęły
rosnąć a jego fryzura zrobiła się rozwiana i paskudna. Przeraziłam się bo myślałam że Dawe jest
normalny. Wybiła północ a Dave już do końca się zmienił z wampira. Pomyślałam
sobie wtedy
-ja to mam szczęście jak nie wilkołak to wampir. Dawe zamknął mnie na klucz w
różowym pokoiku i kazał mi na siebie czekać. Wiedziałam że nie jest dobrze. Po
godzinie czasu wrócił i zaczął się do
mnie dobierać
-o mało co nie dostałem zawału jak zobaczyłem ciebie z tą ofermą Mikiem. Tak znam
go chodziliśmy razem do jednej klasy. To straszny oferma. Był coraz bardziej
natrętny i coraz bardziej obleśny i paskudny. Zaczęłam krzyczeć wątpiąc na
czyjąkolwiek pomoc lecz się myliłam z komat pustego domu pojawiła się
zamaskowana postać owinięta czarną peleryną. Oderwał go ode mnie a mnie zabrał
w kolejne dziwne miejsce. Dy dotarliśmy na miejsce on ściągnął swoją czarną
przerażającą i mrożącą krew w żyłach maskę. To była bardzo dobrze znana mi
osoba choć nie do końca, że aż w pewnym momencie się przeraziłam. To był…
(Ciąg dalszy nastąpi, jeżeli Ci się podobało napisz komentarz lub zostaw like)
* Rose.