sobota, 5 marca 2016

Hejka! Dziś chciałabym wam pokazać jak mniej więcej wyglądają moje postacie. Wykorzystam do tego zdjęcia anime. Postacie ukazane na tych zdjęciach w połowie posiadają inny kolor oczu ale wszystko jest napisane w opisach.
     Giny. Piękna szesnastoletnia dziewczyna o brązowych włosach i brązowych oczach.



Mike. Nastolatek, który bez kontroli nad swoim ciałem zamienia się w wilkołaka. Kocha się w Giny lecz nie ma odwagi jej tego powiedzieć bo za każdym razem przychodzi do niej jako wilkor. Ma brązowe włosy i niebieskie oczy.


Dave. Młody chłopak ratujący damy z opresji. Jest też zakochany w Giny ale jej tego na razie nie pokazuje. Ma kruczoczarne włosy i zielone oczy. W następnych częściach pokaże swoje prawdziwe oblicze jakim jest życie wampira.
Kris. Przyjaciel Mika z lat wcześniejszych. Opowie on Giny całą prawde o Miku oraz jego największy sekret.


Mam nadzieję że choć trochę zobaczycie jak wyglądają postaci w mojej opowieści.
Rose

piątek, 4 marca 2016

Witam! dzisiaj druga część mojej opowieści. Zapraszam do czytania.
                                               ROZDZIAŁ 2

Po ostatniej dość spokojnej nocy byłam pełna energii i chęci do życia. Cały dzień pracowałam tak, jakby się nic nie wydarzyło. Lecz moja sielanka nie trwała długo. Wreszcie nastał zimny piątkowy wieczór, niebo było ciemno granatowe a na nim świecił księżyc i mnóstwo złotych gwiazd. Usiadłam na łóżku i wzięłam w moje małe drobne rączki moją ulubioną ostatnimi czasy książkę ,,Potwory nocą”. Zaczęłam ją czytać lecz krwisto czerwone światło które rozpromieniało mój pokój było tak mocne, że podniosłam głowę i zobaczyłam na zasłonie obraz człowieka. To był znowu on… wilkor. Tym razem rozbił szybę i impetem  wpadł do pokoju a ja mając chwilkę czasu szybko poleciałam po moją fioletową bluzę z gwizdkiem od Dawa. Ledwo ją złapałam, wyciągnęłam gwizdek i gwizdnęłam dwa razy zwracając tym samym na siebie uwagę wilkora. Ten skoczył i powalił mnie na ziemię po czym zaczął mnie obwąchiwać. Swoimi przekrwionymi ślepiami patrzy się na mnie tak jakbym stanowiła dla niego niezły kąsek. Na moim brunatnym zegarku wybiła godzina 22.00 a on porwał mnie za sobą. Byłam przerażona i ze strachu zemdlałam. Dave usłyszał moje gwizdnięcia i przyleciał do mojego domu…lecz mnie tam już niebyło. Obudziłam się oszołomiona na zupełnie innej planecie otoczona przez krwiożercze wilkołaki. Za nimi paliły się pochodnie co symbolizowało że chcą mojej krwi do zaspokojenia swojego pragnienia. Ja tylko mogłam się modlić żeby jak najszybciej zjawił się Dave i zabrał mnie z tej uczty której to ja byłam głównym daniem. W końcu z prawej strony wyszedł dowódca wilkołaków, cały we krwi a jego spojrzenie powaliłoby każdego:
-Co to za apetyczna duszyczka i kto ją tu przyniósł?-zapytał z nieodpartą ochotą na mnie.
Mike skoczył między mnie a króla i rzekł:
-Ja, lecz ona jest moja…
-Bardzo dobrze młody ale skoro ją tu przyniosłeś to już ona nie należy do ciebie hahaha-opowiedział z ironicznym uśmiechem
A on odwrócił się i popatrzył mi w oczy a ja cicho powtarzałam
-Mike, Mike, Mike to ja Giny, czemu mnie nie pamiętasz?!.
Jego źrenice po tych słowach zaczęły się rozszerzać a jego krwiożercze żeby się chować. Bez żadnego zastanowienia porwał mnie z tego miejsca i zabrał na polanę pełną krokusów.
-Przepraszam że cię tak napadam i straszę ale ja nie potrafię bez ciebie żyć. Przychodzę do ciebie pod postacią wilkołaka bo inaczej nie umiem lecz za każdym razem jest to samo…Zmieniam  się w potwora żądającego krwi i zemsty.
A ja na te słowa spuściłam głowę i po chwili namysłu pocałowałam go w jego różowy policzek… a on speszony nic nie powiedział tylko zrobił się jeszcze bardziej różowy
-Przepraszam że tak zrobiłam ale urzekły mnie twoje słowa.

Jednak ta sielanka nie trwała długo bo do akcji wkroczył Dave. Ubrany w niebieską pelerynę i czarne spodnie. Gdy zobaczył mnie razem z min o mało co nie wybuchł z zazdrości o mnie. Podszedł i od pchnął go a mnie wziął za ramię i zawlókł mimo mojej woli na latający skuter i zabrał do siebie.
Dotarliśmy do jego domu a ja od razu zrobiłam mu awanturę
- Jak mogłeś przecież widziałeś że mi się nic złego nie stało!
-Przestań- powiedział obracając się tyłem do mnie i szedł w stronę drzwi
- Co? Dlaczego? Wcale nie musiałeś tego robić było mi tam dobrze!
-Powiedziałem ci przestań!
W jednej chwili ręce Dava pokryły się skrzydłami, jego zęby i pazury zaczęły rosnąć a jego fryzura zrobiła się rozwiana i paskudna.  Przeraziłam się bo myślałam że Dawe jest normalny. Wybiła północ a Dave już do końca się zmienił z wampira. Pomyślałam sobie wtedy
-ja to mam szczęście jak nie wilkołak to wampir. Dawe zamknął mnie na klucz w różowym pokoiku i kazał mi na siebie czekać. Wiedziałam że nie jest dobrze. Po godzinie czasu  wrócił i zaczął się do mnie dobierać
-o mało co nie dostałem zawału jak zobaczyłem ciebie z tą ofermą Mikiem. Tak znam go chodziliśmy razem do jednej klasy. To straszny oferma. Był coraz bardziej natrętny i coraz bardziej obleśny i paskudny. Zaczęłam krzyczeć wątpiąc na czyjąkolwiek pomoc lecz się myliłam z komat pustego domu pojawiła się zamaskowana postać owinięta czarną peleryną. Oderwał go ode mnie a mnie zabrał w kolejne dziwne miejsce. Dy dotarliśmy na miejsce on ściągnął swoją czarną przerażającą i mrożącą krew w żyłach maskę. To była bardzo dobrze znana mi osoba choć nie do końca, że aż w pewnym momencie się przeraziłam. To był…
(Ciąg dalszy nastąpi, jeżeli Ci się podobało napisz komentarz lub zostaw like)
                                                              
  * Rose.

piątek, 19 lutego 2016

ROZDZIAŁ 1

(Witam! Dziś mam dla Was I rozdział mojego na moim blogu. Mam nadzieję,że wam się spodoba i że będziecie chcieli więcej tekstu.)


Cześć mam na imię Giny i mam 16 lat. Od roku mieszkam sama. Mojego domu strzeże mój zaufany pies obronny Karlik . Jest to nawiedzony dom codziennie w nim straszą dziwne potwory, czasem ktoś chodzi po domu albo odzywają się dziwne głosy.

Dzisiaj jest piątek, piątek 13 godzina 22.00. Stałam w moim białym pokoju na środku czerwono-czarnego dywanu . Miałam zapaloną tylko jedną małą żółtą lampkę, która stała na biurku pod oknem. Stałam zaniepokojona i przestraszona a oczy miałam całe we łzach. Bardzo nie lubię gdy mój pies szczeka. Gdy przestał ujadać  postanowiłam udać się na odpoczynek. Nagle coś zaczęło pukać w zalaną deszczem szybkę, spojrzałam w okno. Moja zielona zasłona była lekko odsunięta, więc powili się zbliżyłam żeby zobaczyć czy coś złego się nie dzieje. W jednej chwili zastygłam bez ruchu. W oknie widziałam czerwone przekrwione oko wilkołaka. Twarz miał trupio-bladą po której spływały krople ludzkiej  krwi , w ustach trzymał urwaną i obdartą ze skóry rękę dziecka na której było widać wszystkie mięśnie i żyły. Byłam przerażona. W jednej chwili wampir upuścił rękę, podskoczył i wytłukł szybę w moim pokoju. Upadłam na ziemię przywalona ciężarem ciała wilkołaka. Wilkor rzucił się na mnie i próbował wyssać mi krew swoimi białymi zębami aby miał więcej siły, bo noc była jeszcze bardzo długa. Walczyłam z nim zaciekle licząc na cud, że uda mi się przeżyć. Nagle usłyszałam wielki huk  a z nieba uderzył piorun zsyłając na ziemie przystojnego  i dostojnego Dawea. Był to mężczyzna z czarnymi krótkimi a zarazem kręconymi  włosami i zielono-niebieskimi oczami. Posiadał on  zbroję odporną na kły potwora. Skoczył i swoją silną ręką odciągną go ode mnie, następnie zaczął się z nim szarpać  przecinając nożem twarz wilkołakowi. Potwór upadł o on chwycił moją rękę i na swoim fruwającym czarnym motorze zabrał mnie do jakiegoś dziwnego domu w krainie potworów. Długo nie mogłam dojść do siebie. Dawe pokazał mi mój pokoik, był on ślicznego żółtego koloru następnie przyniósł mi kolację i powiedział żebym odpoczęła i niczym się nie martwiła, bo jestem bezpieczna. Wyszłam na korytarz żeby pobyć trochę sama i zaczerpnąć świeżego powietrza, nagle na drodze stanęła mi zakapturzona postać. Była to śmierć. Miała na sobie ciemno szarą pelerynę a w ręku trzymała kosę . Czuła się oszukana i wściekła, że ja jeszcze żyję, nie dała jednak za wygraną. Oznajmiła że należy mi się nagroda za przechytrzenie śmierci. Gdy miałam już mówić życzenie… wtedy Dawe staną koło mnie a ja poczułam koło siebie postać wyższą, silniejszą i majestatyczną, że aż brakło mi słów. Swoim błyszczącym sztyletem ugodził śmierć a ona rozpłynęła się w powietrzu i jako wielki czarny kruk uciekła przez okrągłe wąskie okno. A on powiedział ,, Idź do swojego pokoju i odpoczywać, dużo dzisiaj przeszłaś’’. Za jego radą udałam się na spoczynek. W głowie kłębiło mi się tysiąc myśli (kto to właściwie jest? Gdzie mnie zabrał? Co to był za wilkor? Co się z nim stało?) jednak udało mi się zasnąć. Był piękny słoneczny ranek a ptaszki śpiewały za oknem pomyślałam w tedy że nic złego mi się więcej złego nie przydarzy, jednak myliłam się. Zeszłam na śniadanie. Przy pysznym śniadanku składającym się z tostów z rozpływającym się serem na wierzchu  poprosiłam Dawea aby odwiózł mnie do domu. Niechętnie się zgodził kończąc swojego ostatniego tosta. Przez całe jedzenie bardzo dziwnie się na mnie patrzyła aż w końcu powiedział:
-pięknie wyglądasz…
Oderwałam się od jedzenia i zaniemówiłam , po chwili jednak wyksztusiłam z siebie parę słów:

-dziękuję ci za uratowanie wczoraj mojego życia gdyby nie ty…

-daj spokój .-uśmiechnął się a ja poczułam się zawstydzona 
-ale…
-przestań nie ma o czym mówić.
Popatrzył na mnie w taki sposób jakby chciał jeszcze dokończyć swoją pierwszą myśl ale odpuścił. Po  śniadaniu czarnowłosy chłopak postanowił że jednak odstawi mnie na miejsce. Gdy już dotarliśmy powiedział mi kilka miłych słów, przytulił mnie mocno i kazał mi na siebie uważać. Odjeżdżając jeszcze parę razy popatrzył na mnie z łzami w oczach, było mi bardzo smutno że odjeżdża. Włożyłam ręce do kieszeni i powoli zaczęłam się udawać do domu wtem zatrzymałam się i wyciągnęłam z kieszeni kartkę i dziwny gwizdek. Na różowej  kartce było napisane:,, kiedy będziesz mnie potrzebowała to po prostu zagwiżdż trzy razy. Przylecę po ciebie. Dawe.’’ Odetchnęłam z ulgą, że  nie jestem sama i mogę na kogoś liczyć. Byłam już w domu ale na wszelki wypadek wzięłam ze sobą nóż i poszłam do pokoju. Wystraszyłam się bo na podłodze leżał młodzieniec. Był nieprzytomny i cały w siniakach, na sobie miał czarną koszulkę i dresowe szare spodnie. Spojrzałam na jego twarz i spostrzegłam ranę od noża taką samą jaką wczoraj Dawe zadał wilkołakowi. Nie byłam w stanie w to uwierzyć. Poszłam do kuchni i nalałam do wiaderka trochę zimnej wody. Oblałam go. Po chwili chłopak wstał i speszony powiedział
-gdzie ja jestem?
-w moim domu.
-co się stało?
-napadłeś na mnie wczoraj, chciałeś mnie zabić!-odparłam ze złością w głosie
-przepraszam ale wczoraj nie byłem sobą…
-właśnie wiem- odpowiedziałam
-jestem Mike…a ty?



-Giny.

- ała czemu mnie tak boli twarz?
-masz na niej  głęboką i dużą ranę od noża. Zaczekaj chwilkę zaraz ją opatrzę. 
Byłam nieufna co do niego ale postanowiłam mu pomóc bo przecież to był tylko chłopak którego opętały złe demony więc przyniosłam  spirytus i bandaż. Powoli przecierałam mu ranę patrząc mu prosto w oczy zobaczyłam czułego i wrażliwego niebieskookiego bruneta. Nie byłam w stanie uwierzyć że taki wrażliwy chłopak mógł zrobić coś tak strasznego i podłego.
-Ok. skończyłam.
-dziękuję ci bardzo, myślałem że po tym co ci wczoraj zrobiłem… no wiesz napadłem na ciebie nie będziesz chciała ze mną rozmawiać ani nawet mi pomóc…
-przestań… to tylko drobiask. Aaa dlaczego w ogóle na mnie wczoraj napadłeś? Co się wydarzyło tamtej nocy z tobą
-dobrze że cię wczoraj nie ugryzłem..-powiedział spuszczając głowę w dół 
-Czemu..?
Nagle wybiła godzina 8.00. w jednej chwili Mike popatrzył mi czule w oczy a jego źrenice zrobiły się tak wąskie jak cieniutka kreseczka. W mgnieniu oka uciekł a ja nawet nie zdążyłam się z nim pożegnać… 

Kolejnego dnia w nocy tym razem o godzinie 23.00 zobaczyłam czerwoną górę światła w oknie w kształcie człowieka. To znowu był on i… (ciąg dalszy nastąpi, jeśli ci się podobało napisz kom. Lub lajknij)

*Rose

środa, 17 lutego 2016

                                          Hejka! 

Właśnie w tym momencie, tu i teraz, specjalnie dla was startuje z moim blogiem ,,Kiss of death". Znajdziecie tutaj różne historie o wampirach, wilkołakach lub zombi w których występują też zwyczajni ludzie... Tak więc nie przedłużając ZACZYNAMY!
                                  * Rose.